O pasji tworzenia i arteterapii, jako formy wyrażenia siebie za pomocą sztuki.

Niezwykły wywiad z niezwykłą osobą. W ustach Moniki, sztuka nabiera nadzwyczajnego charakteru. Pełna podziwu dla jej talentu i artystycznej wrażliwości przedstawiam Wam rozmowę o malarstwie, dziecięcej pasji i terapii, która przynosi uśmiech i ukojenie.

Moniko, ile miałaś lat, jak zaczęłaś interesować się malarstwem?

Tak naprawdę to już w dzieciństwie. Należę do pokolenia wychowanego na pięknych bajkach Disneya, tych z lat 90. Bajki, a przede wszystkim ilustracje w książkach pobudzały moją wyobraźnię.

Siadałam z kartką papieru, brałam jakiś konkretny obrazek i starałam się go narysować. Już wtedy byłam bardzo ambitna. Gdy coś mi się nie podobało to targałam rysunek i zaczynałam od nowa.

Nie pamiętam dokładnie ile miałam wtedy lat, ale prawdopodobnie 6 może 7. Rysowałam też z wyobraźni wizerunki księżniczek z głową w kształcie litery u. Gdy teraz ktoś z rodziny ogląda moje prace z dzieciństwa, mówi: „I kto by pomyślał, że Monika zostanie artystką” . A tak na poważnie to swoje pierwsze kroki stawiałam jako nastolatka w szkolnym kółku plastycznym. W drugiej klasie gimnazjum zapisałam się na zajęcia z rysunku i malarstwa do Pałacu Młodzieży i tak zaczęła się moja przygoda z malarstwem.

Kiedy po raz pierwszy poczułaś, że malarstwo to Twój kierunek rozwoju na przyszłość?

Takie myśli zaczęłam mieć dopiero w liceum, kiedy nadszedł czas, aby wyznaczyć swój plan na przyszłość. Postanowiłam, że będę zdawać na Akademię Sztuk Pięknych. W ostatniej klasie zapisałam się na zajęcia, które przygotowywały do egzaminów na studia. Pomimo, że byłam lepsza w rysunku wybrałam malarstwo bo czułam, że to właśnie chce dalej robić. Widziałam też, że dużo muszę się jeszcze w tej dziedzinie nauczyć. Dlatego potraktowałam to jako wyzwanie.

Często artyści wyrastają w domach, w których panuje umiłowanie sztuki. Czy w Twoim wypadku było podobnie?

W moim domu nie było czegoś takiego jak „umiłowanie sztuki”. Mam tutaj na myśli chodzenie na wystawy, koncerty czy do teatru. Może kino tak, ale nic po za tym.  Dużo czasu spędzałam u babci, która potrafi szyć, szydełkować, tworzyć różne dekoracje. Myślę, że już jako dziecko zauważyłam jak własnymi rękami można stworzyć piękne rzeczy. Wiedziałam też, że trzeba mieć nie tylko pomysł, ale też konkretne umiejętności i włożyć w to dużo pracy. Mój kontakt, że sztuką rozpoczął się w szkole. Wycieczki do muzeów na wystawy, udział w spektaklach teatralnych, zwiedzanie nowych miejsc.  To wtedy świat sztuki pomału zaczął mnie do siebie przyciągać.

Pierwszy obraz w którym się zakochałaś to..?

„Pomarańczarka” Gierymskiego. Pierwszy obraz, który zobaczyłam w muzeum i nie mogłam od niego odejść. Dzieło wyraziste, poruszające i piękne.

Wielu rodziców uważa, że studia związane z sztuką to strata czasu, bo jak z tego wyżyć? Co powiedziałabyś rodzicom, którzy odradzają swoim dzieciom karierę artystyczną?

Może zacznę od tego, że mnie też odradzano. Często słyszałam pytanie: „A co po takich studiach będziesz robić”? Akurat w moim przypadku wszystko potoczyło się naturalnie, nie wybiegałam za daleko w przyszłość. Bo czy można przewidzieć całe swoje życie? Myślę, że nie. Uważam, że trzeba mieć plany i marzenia na pewien najbliższy czas i po prostu do nich dążyć, realizować je małymi krokami.

Gdyby spojrzeć na to z perspektywy sytuacji młodych osób na rynku pracy to tak naprawdę żadne studia nic nam nie gwarantują. Na pewno nie nazwałabym moich studiów stratą czasu. To było niezwykłe doświadczenie, wszechstronne, a zarazem bardzo praktyczne. Na uczelni artystycznej poświęcasz sto procent swojego czasu, codziennie, często od rana do wieczora. Na pewno nie jest to łatwy zawód i nie każdy się w nim odnajdzie zwłaszcza, że wymaga dużego poświęcenia. Trzeba mieć pasję, dużo pokory i ciężko pracować.

Rodzicom mogłabym odpowiedzieć żeby nie podcinali skrzydeł swoim dzieciom, tylko pozwolili im latać. Gdy ptak chce nauczyć małe pisklę latać to wypycha je dziobem z gniazda. Tak po prostu bez asekuracji.

Co daje Ci obcowanie ze sztuką?

Odpowiedź na to pytanie to tak naprawdę „temat rzeka”. Obcowanie ze sztuką to od dłuższego czasu mój pomysł na wyrażanie siebie. Ten moment kiedy wchodzę do swojej pracowni i się zamykam na świat zewnętrzny, a do głosu dochodzi tylko wnętrze.

Cisza, momenty skupienia, bycie samemu ze sobą, godziny spędzone przed obrazem i malowanie.

W tle płynie muzyka, a zapach kawy miesza się z zapachem farb olejnych. Po prostu kocham to co robię, choć nie zawsze jestem usatysfakcjonowana. Tak to już jest, że artysta jest dla siebie najsurowszym krytykiem i trzeba z tym ciągle walczyć. Obcowanie ze sztuką to też oglądanie twórczości innych osób. To najpiękniejsza forma spotkania, dzielenie się swoją wrażliwością, emocjami i przemyśleniami.

Jesteś malarką, doktorantką w ASP w Katowicach i jednocześnie prowadzisz zajęcia z dziećmi z arteterapii? Skąd Twoje zainteresowanie arteterapią?

Arteterapią zainteresowałam się po ukończeniu studiów magisterskich. Miałam doświadczenie w prowadzeniu warsztatów artystycznych, a ponieważ zajmowałam się malarstwem zaciekawiło mnie, czy tą dziedzinę sztuki można w jakiś sposób połączyć z terapią. Już jako doktorantka uczestniczyłam w dużym projekcie artystyczno-terapeutycznym „Mój kawałek ogrodu” podczas, którego prowadziłam warsztaty dla dzieci cierpiących na chorobę nowotworową w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.

arteterapia

Podczas tego projektu uświadomiłam sobie jak bardzo ważne jest to co robię dla tych dzieci podczas ich pobytu w szpitalu. To było niezwykłe doświadczenie, które nie tylko wzmocniło moje zainteresowanie arteterapią ale także wniosło dużo energii w moim normalnym codziennym życiu.

Czy arteterapia jest przeznaczona jedynie dla dzieci borykającymi się z problemami rozwojowymi?

Arteterapia czyli terapia poprzez sztukę jest jedną z form terapii. Dlatego może być wykorzystywana do pracy z dziećmi, które mają różne problemy: zdrowotne, rozwojowe, osobiste czy rodzinne. Celem arteterapii jest przepracowywanie pewnego problemu zwłaszcza gdy dziecko nie chce czegoś wyrazić słowami, a wyraża to w swojej pracy plastycznej.

Patrząc jednak na to z drugiej strony arteterapia jest też formą do wyrażenia nieskrępowanej ekspresji, gdzie najważniejszy jest sam proces tworzenia, a nie efekt końcowy.

Jeśli weźmiemy pod uwagę założenia arteterapii w pracy z dziećmi np. na warsztatach artystycznych to dzieci będą miały z tego dużą frajdę i radość bo ich wyobraźnia i kreatywność zostaną pobudzone do działania. Do tego nie będą się czuły skrępowane, bo w arteterapii tak naprawdę można wszystko: pracować na większym formacie niż kartka A4, brudzić się do woli, korzystać z różnorodnych materiałów.

Przeprowadziłam kiedyś takie warsztaty dla dzieci na ASP, gdzie rozwiesiłam 10 metrową rolkę papieru na ścianie i pozwoliłam kolorowymi pastelami na niej rysować grupie dzieci w wieku przedszkolnym. Na początku były trochę onieśmielone, że jak to pani pozwoliła im rysować na tak ogromnej kartce i to na ścianie! Potem nie dało się ich o tej ściany oderwać.

Dlaczego warto zapisać dziecko na takie warsztaty?

Przede wszystkim dlatego, że dzieciom bardzo się podobają takie zajęcia. Chętnie w nich uczestniczą, są aktywne i wkładają w nie dużo energii i zaangażowania. Takie warsztaty niczego nie narzucają, nie ograniczają, nie ma w nich gotowych rozwiązań, szablonów czy wzorów. Lubię kiedy to dzieci wykazują się swoimi pomysłami i kreatywnością. Nigdy nie wiem jak dokładnie będzie przebiegał warsztat ponieważ dzieci także są ich twórcami. Moje warsztaty rozpoczynają się od krótkiej rozmowy, zachęcam dzieci do dyskusji i pozwalam im się wypowiedzieć, często pokazuje przykłady np. dzieła sztuki czy fotografie, które mają je zainspirować i pobudzić wyobraźnię. Podczas pracy do każdego dziecka podchodzę indywidualnie, rozmawiam, pomagam, ale nie ingeruje i nie poprawiam ich prac.

warsztaty-z-artterapii

Podnoszę ich wartość siebie kiedy mówię konkretnie i szczerze co w ich pracach mi się podoba. Ponieważ nie wystarczy samo stwierdzenie: „Bardzo ładnie malujesz, rysujesz”. Często jestem zdziwiona zachowaniem nauczycieli, ich komentarzami w stosunku do dzieci.

Kiedyś jedna z pań podczas warsztatów stwierdziła, że kartka A3 jest za duża dla dziecka i sobie z nią nie poradzi. Druga zaznaczyła, że muszę konkretnie powiedzieć dzieciom co mają narysować bo nie będą wiedziały co zrobić, a najlepiej żebym ich postraszyła, że to zadanie jest na ocenę. Niestety dzieci często są „zablokowane”, mają kompleksy, nie wierzą w siebie i swoje umiejętności, boją się, że coś będzie nie tak.

Widać, że są poddawane krytyce, ocenianie przez nauczycieli, rodziców, rówieśników. Kiedy na warsztatach każde dziecko robi coś innego nie ma takiego porównywania się między sobą. Na moich zajęciach każde dziecko jest artystą. Miałam okazje oglądać prace dzieci z różnych przedszkoli i wszędzie widać powtarzający się motyw na wszystkich pracach np. drzewo, które dzieci mają pokolorować lub ozdobić, oczywiście nie wyjeżdżając przy tym za linię. Potem z tych prac robi się mini wystawę i patrzy kto ładniej wykonał zadanie. Szkoda, że tak wyglądają zajęcia plastyczne bo w tym wieku dzieci mają największy potencjał twórczy.

Czy według Ciebie współcześni rodzice przykładają wagę do rozwijania artystycznej wrażliwości u swoich dzieci?

I tak, i nie. Spróbuje odpowiedzieć na to pytanie przykładami, które są według mnie niepokojące. Po pierwsze, rodzice nie zawsze pozwalają dzieciom na samodzielność. Znajdą się nawet tacy, którzy zrobią prace za dziecko żeby było szybciej. Na warsztatach otwartych przewija się bardzo duża liczba osób, a rodzicom często brakuje cierpliwości i chyba nie widzą, że swoim zachowaniem odbierają dziecku twórczą zabawę.

Angażuje się w projekty edukacyjno-artystyczne od 6 lat, przeprowadziłam kilkadziesiąt warsztatów artystycznych w bardzo różnych miejscach i dla różnych grup. Pracowałam w dwóch placówkach kultury jako instruktor plastyki. Na podstawie tego doświadczenia mogę powiedzieć, że rodzice zapisują swoje dzieci na warsztaty plastyczne, muzyczne czy taneczne. Niestety nie zawsze te zajęcia są kontynuowane z roku na rok. Byłam zdziwiona widząc, że dzieci po roku uczęszczania na zajęcia artystyczne nie uczestniczyły w nich w roku następnym i tylko mała część z nich pojawiała się z powrotem po wakacjach.

Spotkałam się także z niekomfortową sytuacją gdy na zajęcia chodziły rodzeństwa, a tylko jedno z dzieci chciało na nie faktycznie uczęszczać. Tworzyły się przez to różnego rodzaju konflikty. Takie dziecko miało świadomość, że jest przymuszone przez rodziców i buntowało się. W efekcie końcowym obydwoje rezygnowali z zajęć i z kolei to dziecko, które lubiło plastykę nie było zadowolone.

Co możemy zrobić, jako rodzice aby taką wrażliwość u naszych dzieci rozwinąć?

Trzeba wiedzieć, że już od najmłodszych lat dzieci są bardzo otwarte na sztukę. Pierwsze przejawy swojej twórczości plastycznej wykazują już w drugim roku życia. Ich prace choć nie do końca świadome składają się z barwnych plam, linii, kropek i kresek. Świadoma twórczość dziecięca rozpoczyna się u czterolatków kiedy to wchodzą w okres swobodnej ekspresji. Dziecko zaczyna wówczas wyrażać w rysunku towarzyszące mu przeżycia, uczucia i myśli.

Ważne by zaobserwować i wspierać te dziecięce okresy twórcze oraz pozwolić im na swobodne ich wyrażanie.

W moich warsztatach uczestniczyły dzieci od 3 roku życia. Wiadomo, że nie jest to czas na naukę rysowania czy malowania. U dziecka w tak wczesnym wieku trzeba zadbać o różnorodne materiały oraz znaleźć ciekawe pomysły na prace plastyczne. Im większa kartka papieru tym lepiej bo wybieramy to co jest zgodne z dziecięcą motoryką. Warto również poświęcić czas na rozmowę i okazać zainteresowanie tym, co mały twórca tworzy. Dzieci bardzo dobrze rozumieją sztukę, czują ją intuicyjnie. Dla przykładu gdy pokazywałam im impresjonistyczne obrazy Claude’a Moneta, a potem powiedziałam żeby wzięły do ręki gąbki i farbę i stworzyły coś podobnego to powstały na prawdę świetne obrazy. Kiedy dziecko jest starsze warto zainteresować się tym, co dzieje się w naszej okolicy, zobaczyć jakie są zajęcia artystyczne i po prostu się na nie wybrać.

Czy w naszym regionie organizowane są wernisaże na które można zabierać dzieci w każdym wieku?

Tak. Na wszystkie wernisaże można pójść z dzieckiem w każdym wieku.

Jakie wartości terapeutyczne i rozwojowe niesie ze sobą obcowanie ze sztuką?

Dla dziecka obcowanie ze sztuką jest czymś naturalnym. Można powiedzieć, że podczas aktywności twórczej dzieci są w swoim żywiole. Rysunek jest pierwszym językiem, jakim się posługują. Jego kształt oprócz walorów ekspresyjnych posiada wartość komunikatywną, w której zawarty jest pewien kod. To dzięki niemu możemy dowiedzieć się, na jakim etapie rozwoju poznawczego i emocjonalnego jest jego mały twórca. Pierwsze dziecięce spontaniczne prace są efektem rozładowania energii i wyrazem stanów emocjonalnych.

Mały artysta ukazuje swoje wzruszenia, zdziwienia i zachwyty, przedstawia to, o czym myśli w danym momencie, szczerze i bezpośrednio.

arteterapia-dla-dzieci

Pozwolenie dziecku na nieskrępowaną kreatywność na pewno wzmocni jego pewność siebie, odwagę w podejmowaniu decyzji, samodzielność, a to przyda mu się w późniejszych latach podczas dorastania, a nawet w dorosłym życiu.

Działania twórcze skłaniają do zadawania sobie pytań, zachęcają do myślenia. Odpowiednio wykorzystana i przekazana wiedza na temat sztuki działa inspirująco, skłania do podejmowania nowych wyzwań, pobudza wyobraźnię, rozwija pasje, pomaga w wyrażaniu emocji i relaksuje.

Mam wrażenie, że każdy człowiek rodzi się z wrodzoną miłością do sztuki. Będąc niemowlętami kochamy oglądać ilustrację, słuchać muzyki i bawić się dźwiękami. Jako dzieci z chęcią malujemy, lepimy, konstruujemy, śpiewamy i tańczymy. To umiłowanie gdzieś po drodze gubimy, dlaczego według Ciebie tak się dzieje? I co tracimy, kiedy całkowicie się od niej odwracamy?

Myślę, że duży wpływ ma na to nieodpowiednio skonstruowany system edukacji. Ogólnie chodzi mi o brak podejścia artystycznego. To wszystko powoduje powolne odwracanie się od sztuki, które tak na prawdę spowodowane jest brakiem prawdziwego kontaktu z nią.

Pewnie zastanawiasz się jak ja uważam, że powinno być? Wyobrażam sobie szkołę, w której jest specjalna sala do lekcji plastyki, w której stoją sztalugi, odpowiednia sala do lekcji muzyki, w której znajdują się instrumenty na których można grać. Oprócz lekcji wychowania fizycznego są także zajęcia taneczne uczące świadomości ruchu. Plastyka, muzyka, taniec – przedmioty, których uczą nauczyciele z pasją oraz z wykształceniem artystycznym z konkretnej dziedziny sztuki. Od najmłodszych lat zajęcia artystyczne są przede wszystkim praktyczne. Wychodzenie na wystawy do muzeum i galerii, na koncerty do filharmonii, spektakle muzyczne i teatralne są wpisane w ich obowiązkowy program. Ponieważ jeśli nie przebywamy w takich miejscach to nie jesteśmy z nimi oswojeni, nie znamy ich, a przez to boimy się do nich wejść.

Zły system nauczania powoduje, że uważamy sztukę za coś zarezerwowanego tylko dla ludzi o konkretnych talentach. Oczywiście jeśli dziecko przejawia zdolności i chce uczestniczyć w zajęciach artystycznych, to może realizować swoją pasję poza murami szkoły. Tylko co z dziećmi, które nie mają takiej możliwości? Podczas prowadzenia warsztatów zauważyłam taki oto schemat: przedszkolaki w wieku 3-5 lat pracują swobodnie i twórczo, dzieci w wieku 6-8 lat już się zastanawiają co zrobić, część z nich boi się, że coś im się nie uda, a dzieci od 10 lat wzwyż przychodzą już z wewnętrzną blokadą, wstydzą się swoich pomysłów i zazwyczaj mają kompleksy.

Tylko czym to skutkuje? Na przykład tym, że narzekamy na tak zwaną „złą młodzież”. Obserwujemy ich brak zainteresowania wartościowymi zajęciami, a w najgorszym wypadku ich błędy o dramatycznych skutkach. Tłumione emocje, niska samoocena, różnego rodzaju blokady to wszystko ma jakąś przyczynę. Arteterapia prowadzona przez artystów daje bardzo dobre rezultaty na przykład w pracy z młodzieżą w ośrodkach resocjalizacji. Dlaczego? Ponieważ nareszcie mogą oni wyrazić swoje emocje, które były tłumione przez lata. Przychodzi do nich ktoś kto pokazuje, że można wyrazić siebie w sposób twórczy. Sztuka pokazuje im, że mają swój głos , a to z kolei pomaga im odzyskać wartość siebie.


Odwrócenie się od sztuki na pewno powoduje, że nasze życie jest uboższe w różnego rodzaju doznania zmysłowe i percepcyjne. Brak twórczego podejścia do życia, brak wyrażenia siebie i nie chodzi mi tutaj tylko o dyscypliny artystyczne bo twórczo wyrażać można się naprawdę na różne sposoby i w każdym zawodzie, który jest dla nas pasją. Trzeba tylko znaleźć pomysł na siebie. Ciężko jest jednak go odnaleźć gdy nie potrafimy wsłuchać się w siebie. Na koniec powiem, że to właśnie może nam dać regularny, twórczy i aktywny kontakt ze sztuką.

Dziękuję za rozmowę.

monika-panek

Monika Panek.

Absolwentka Wydziału Artystycznego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Od 2014 roku doktorantka na macierzystej uczelni w dziedzinie sztuk plastycznych
w zakresie malarstwa.

Pracuje jako wykładowca na międzyuczelnianym kierunku Arteterapia w Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach.

Uczestniczy w projektach edukacyjnych i artystycznych dla dzieci i młodzieży.  

https://monikapanek.weebly.com/

Wybrane obrazy autorstwa Moniki Panek:​

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *