Problem złości u dzieci często nabiera w głowie rodziców KOLOSALNYCH kształtów. Dziecko, które tupie, krzyczy jest postrzegane przez rodzica, jako dziecko niegrzeczne. A wiadomo, że tam gdzie pojawia się znienawidzone przeze mnie zestawienie GRZECZNY I NIEGRZECZNY, tam powoli rodzi się najczarniejsza myśl rodzica jaką jest stwierdzenie, że:
MOJE DZIECKO MNIE NIE SZANUJE.
A tu guzik prawda……
Zezłoszczone dziecko, które daje upust całej swojej negatywnej energii w swoim słowniku pojęć nie ma takiego słowa jak szacunek.
Dzieci nas po prostu kochają. To my, ludzie dorośli, z całym swoim bagażem doświadczeń i brakiem pewności siebie narzucamy na dzieci nasz własny problem, jakim jest strach przed tym, czy jesteśmy szanowani przez nasze otoczenie.
Dziecko spostrzega rodzica w prosty sposób – jako swojego opiekuna i centrum całego wszechświata – dlatego wymaga od nas, aby wszystkie jego emocje, sukcesy i porażki były przeżywane WSPÓLNIE, ponieważ największą motywacją dziecka do rozwoju jest obecność ludzi, których obdarza MIŁOŚCIĄ BEZGRANICZNĄ. Dlatego nawet za maską zezłoszczonego, rozhisteryzowanego malucha, który będzie sprawiał wrażenie osoby, która najchętniej potraktowałaby nas stosem pomidorów, nadal będzie stało dziecko, które nas kocha i potrzebuje.
Ja wiem, że etap złości u dziecka, który trwa i trwa, i trwa, jest męczący, i tak samo rozumiem, że macie czasem autentyczną ochotę spakować własne dziecko do rakiety kosmicznej, by wysłać je na Marsa. I absolutnie się Wam nie dziwię, że macie po prostu dosyć nagłych wybuchów histerii.
Jeśli do tego wszystkiego dodamy błędne przekonanie, że dziecko KOLEŻANKI SIOSTRY NASZEJ SĄSIADKI, to jest takie grzeczne, tak cudownie wychowane i całkowicie bezproblemowe, a nam to się TRAFIŁ OKAZ , jak nikomu innemu na świecie, to z łatwością możemy ulec zniechęceniu i bezradności.
Kochani, jeśli chcecie aby Wasze życie było przynajmniej o ciut łatwiejsze, to nadszedł czas by w końcu zaakceptować jedną jedyną prawdę:
NA ŚWIECIE NIE MA DZIECI GRZECZNYCH, ANI NIE MA DZIECI NIEGRZECZNYCH.
NA ŚWIECIE ISTNIEJĄ PO PROSTU DZIECI.
I nawet jeżeli dziecko koleżanki siostry naszej sąsiadki nie przechodziło słynnego buntu dwulatka, to ma całe życie, aby nadrobić ten stracony przez siebie czas na wyprowadzanie rodziców z równowagi w trakcie innych buntów, które będą się po drodze pojawiać. W końcu bycie rodzicem jest jak dobry film sensacyjny, który ABSOLUTNIE MUSI mieć chwilę, kiedy wszystkim podnosi się adrenalina. I tyle.
Wszystko to nie oznacza jednak, że mamy usiąść i czeeeekaaać, i czeeeekaaać, aż naaaaszeee dzieeeckoo w końcu przestanie mieć prooobleeem ze złooością. To my, rodzice, możemy zaopatrzyć nasze dzieci w odpowiednie narzędzia, które pomogą im w przyszłości w dorosłym życiu. Jednym z tych narzędzi jest umiejętność radzenia sobie w sytuacjach trudnych, przykrych i dla nas niezrozumiałych. Od nas i tylko od nas zależy, czy nasze dziecko będzie potrafiło przekuć złe uczucie w coś dobrego.
Jednak, aby pomóc dziecku okiełznać własną złość, to my sami musimy ją w swojej głowie odczarować.
Jak to zrobić?
ZOBACZ W ZŁOŚCI DOBRO.
Przyczyną naszego problemu z akceptacją dziecięcej złości jest negatywne przekonanie, że złość jest ZŁA. Nie dostrzegamy, że tak naprawdę jest to jedno z najważniejszych emocji, która pomaga nam w codziennym życiu, ponieważ:
Człowiek pozbawiony tej emocji nie ma absolutnie żadnych szans, by przetrwać w świecie drapieżników.
Czym jest złość?
To uczucie, które narasta w nas, kiedy dzieje się coś wbrew naszej woli. Krótko mówiąc, jest to wewnętrzny alarm w naszej głowie, który krzyczy: UWAŻAJ TWOJE GRANICE ZACZYNAJĄ BYĆ PRZEKRACZANE. ZACZNIJ SIĘ BRONIĆ. Odczuwanie złości pomaga nam zmotywować się do działania i przejść do ofensywy.
Przykładowo, jesteście świadkami jak ktoś krzywdzi bezbronnego psa, co wtedy czujecie?
We mnie zawsze narasta niewyobrażalna wręcz wściekłość, która pcha mnie do tego, aby stanąć w obronie bezbronnego zwierzęcia. Dopiero później przychodzi smutek wywołany krzywdą, jaka się wydarzyła komuś, kto na to nie zasłużył. Krótko mówiąc, dzięki odczuwaniu złości potrafimy zawalczyć o swoje dobro, jak i stanąć w obronie drugiej osoby.
Bardzo ważne jest, aby dzieciom nie wpakowywać do głowy błędnego przekonania, że w momencie odczuwania złości sam staje się ZŁY.
NIE WOLNO NAM TWORZYĆ W UMYŚLE DZIECKA WIARY W TO, ŻE TYLKO WTEDY, KIEDY JEGO DZIAŁANIA PRZYNOSZĄ MU POKLASK TŁUMU, JEST CZŁOWIEKIEM WARTYM MIŁOŚCI I SZACUNKU.
Dlaczego?
Ponieważ nie zawsze tłum, który klaszcze jest wart naszych starań i poświęceń. Najważniejszą i najtrudniejszą rzeczą w rodzicielstwie jest budowanie u dziecka mocnego kręgosłupa moralnego. Wychowywanie go w oparciu o wartości, jakie chcemy mu przekazać.
Jestem pewna, że chcecie aby Wasze dziecko było asertywne i dobre. Nie stworzycie asertywnego, silnego i dojrzałego człowieka z dziecka, któremu się wpaja, że złość sama w sobie jest zła i dlatego należy ją w sobie gwałtownie tłumić.
Złość, to umiejętność.
Złość nie jest ani zła, ani dobra. To sposób w jaki ją wyrażamy może być definiowany w kategoriach pozytywnych i negatywnych. Jeżeli wyposażymy dziecko w umiejętności i narzędzia, dzięki którym będzie potrafiło wyrazić swoje niezadowolenie nie demolując przy tym jak tajfun pół domu lub raniąc przy tym kochające go osoby, złość przestanie być problemem. Niestety taka nauka wymaga naszego czasu, cierpliwości, zaangażowania i zrozumienia. Pamiętajmy, że małe dzieci które zaczynają odczuwać złość często są nią przerażone i dlatego w obronie własnej potrafią uderzać głową o podłogę. One po prostu chcą przestać ją odczuwać, ponieważ nie potrafią zrozumieć, co się z nimi dzieje, a co gorsza brakuje im narzędzi komunikacyjnych, aby po prostu o tym z nami porozmawiać. Najgorsze co możemy wtedy zrobić, to w sposób gwałtowny tłumić jego uczucia. Dajmy szansę dziecku wylania z siebie całej frustracji pokazując mu jednocześnie, jak może to zrobić.
W sytuacjach niebezpiecznych, nie bójmy się mocno przytulić naszego dziecka. Jednak, kiedy emocje opadną, to wytłumaczcie mu za pomocą języka dostosowanego do jego wieku i rozwoju, że mama i tata mocno go przytulili, ponieważ bardzo się o niego bali. Z mniejszymi dziećmi sięgnijcie po zabawki, stwórzcie scenkę z rozgniewanym pluszakiem, którego przytula inny pluszak, aby ten nie zrobił sobie krzywdy. Pokazujcie dziecku w trakcie zabawy, co może robić kiedy zaczyna odczuwać niezadowolenie. Kupując zabawki i książki wybierajcie te, które uczą dziecko zachowań społecznych i rozwijają jego inteligencję emocjonalną. Uwierzcie mi, że nauka radzenia sobie z emocjami jest równie trudna i zawiła, jak nauka języka chińskiego, dlatego im wcześniej zaczniecie rozmawiać z dziećmi o emocjach tym łatwiej będzie im je w przyszłości zrozumieć.
Złość, to narzędzie komunikacji.
Pamiętam, jak stoczyłam niegdyś zażartą dyskusję na temat rzekomej manipulacji niemowląt i małych dzieci. Oczywiście stałam murem za teorią, iż dzieci nami nie manipulują, a jedynie przekazują swoje potrzeby w jedyny sposób, w jaki potrafią to zrobić. Rodzice często ulegają wpływowi cukrowych reklam i spodziewają się wiecznie uśmiechniętego bobasa, który będzie absolutnie zachwycony wszystkim, co się wokół niego dzieje. A tu się okazuje, że dziecko ma charakter i potrafi tupnąć nogą, kiedy coś mu nie pasuje. I całe szczęście.
Dzięki temu, że nasze niemowlę bywa i zezłoszczone, i smutne, i szczęśliwe, i znużone możemy je poznać. Jego wyrażanie emocji, to rozmowa z otaczającym go światem.
Nie ma emocji, to nie ma rozmowy.
A jak nie ma rozmowy, to nie ma bliskości, relacji, wzajemnego poznawania się.
Podobnie komunikują się dzieci w wieku żłobkowym, kiedy nie mają jeszcze na tyle rozwiniętego narzędzia komunikacji, jakim jest język. Pracując jako animator i nauczyciel zauważyłam, że nagminny problem bicia i popychania występuję wśród dzieci, które bardzo mało mówią. Kiedy dziecko może już krzyknąć magiczne zdanie …
Proszę Pani, bo Jaś mi zabrał mój samochodzik,
to przestaje sięgać po fizyczne metody, ponieważ potrafi zakomunikować swoją potrzebę oraz zgłosić, że dzieje się coś złego. Kiedy brakuje mu umiejętności językowych, to jedyne co może zrobić, to wybuchnąć płaczem, krzykiem lub sięgnąć po zachowania agresywne.
Pracując z dziećmi z łatwością można zauważyć, że dziecko które zdrowo się rozwija, nie ma zaburzeń integracji sensorycznej, niewykrytego wzmożenia układu mięśniowego, czy też wpajanej agresji poprzez działanie najbliższego otoczenia, wszechobecnej elektroniki, gier komputerowych, niedostosowanych do jego możliwości poznawczych bajek i filmów, to zaczyna coraz płynniej radzić sobie z okazywaniem swojego niezadowolenia.
Podsumowanie
Odczarowanie złości w umyśle rodzica i nadanie jej cech pozytywnych, pozwala spojrzeć na rozgniewane dziecko w całkowicie inny sposób. Jeśli przestaniemy nieustannie martwić się tym, czy nasze dziecko nas szanuje, a zaczniemy patrzeć na jego zachowanie, jak na język migowy, który musimy poznać i zrozumieć, to zamiast tłumić emocje dziecka, zaczniemy dążyć do ich zrozumienia. A od zrozumienia do akceptacji złości jest już niewielka droga. Dlatego jeśli chcecie okiełznać dziecięcą złość, najpierw musicie ją docenić, bo jeśli ją docenicie, to jej okiełznanie nie będzie miało nic wspólnego z tłumieniem, karaniem, czy wartościowaniem dziecka w kategoriach grzeczności i niegrzeczności.
Autorka: Magdalena Nowak
Wieloletnia animatorka społeczna, specjalistka ds. komunikacji oraz organizatorka wydarzeń dla kobiet. Z pasji trenerka umiejętności społecznych. W wolnym czasie uwielbia eksperymentować w kuchni oraz czytać książki.
Powiązane tematy na blogu:
Jak odpieluchować dziecko krok po kroku?
Pomysł na biznes?….. koniecznie musisz przeczytać 🙂