Wychowywanie bez kar i nagród
Kary i nagrody w wychowywaniu dzieci, czy też bardziej wychowywanie bez kar i nagród, to niezwykle gooooorąący temat ostatnich czasów. Efektem tego jest cała masa artykułów pisanych zarówno przez zwolenników starej metody kija i marchewki, jak i przez jej zagorzałych przeciwników.
Sprzeczne informacje, przeróżne teorie i nasze wewnętrzne przekonania powodują, że czasem czujemy się jak zagubieni turyści. Totalnie tracimy orientacje i zaczynamy krążyć w kółko po labiryncie wychowawczych możliwości. I wtedy okazuje się, że wszystko co wiemy, zamiast nam pomóc w odnalezieniu właściwej drogi, jedynie zakłóca nasz obraz sytuacji.
Absolutnie nie dziwię się rodzicom, którzy mają już po dziurki w nosie czytania kolejnych zawiłych tekstów na temat wychowywania bez kar i nagród. Tak samo w pełni rozumiem, dlaczego ten typ wychowywania ma nadal tak wielkie grono zwolenników.
W końcu, kary i nagrody dają natychmiastowy efekt……………..
Zdziwieni?
A nie potrzebnie. Jednak ta kusząca perspektywa szybkiego efektu niesie za sobą cenę, którą wcześniej czy później będziecie musieli zapłacić.
Przede wszystkim:
Nagroda działa tylko wtedy, gdy jest wystarczająco atrakcyjna…. Krótko mówiąc:
Musisz przygotować się, że nadejdzie taki moment, w którym zaczniesz licytować się z własnym dzieckiem ASOLUTNIE o wszystko ;(
Stosowanie kar i nagród często przypomina rosyjską ruletkę. O co dokładnie w tym chodzi? Zarówno kara jak i nagroda jest, kolokwialnie rzecz ujmując, nadawana z czapy. Przykład:
nie odrobiłeś lekcji, to nie będziesz grał w ulubioną grę
Jakie logiczne powiązania mają ze sobą te dwie czynności? Oczywiście zabieramy dziecku grę, ponieważ chcemy mu odebrać, to co jest dla niego ważne…… (krótko mówiąc –> uderzamy tam, gdzie zaboli najmocniej 🙁)
Ale w jaki sposób ta sytuacja ma nauczyć go pracowitości, systematyczności i jak ma wzbudzić w nim świadomość, jak ważne jest zdobywanie wiedzy dla jego przyszłości??
Istnieje szansa, że nasze dziecko zacznie przykładać się do nauki, jednak kiedy gra przestanie być dla niego ważna wracamy do punktu wyjścia, czyli znowu musimy wymyślić kolejną karę lub kolejną nagrodę by zaciągnąć dziecko do nauki… A chyba nie o to w tym wszystkim chodzi?
Nadawanie kar, to nic innego, jak pokazywanie swojej przewagi nad dzieckiem. Rodzic wchodzi w rolę nieomylnego sędziego, pana sytuacji, który zawsze wie wszystko najlepiej…. Najczęściej jednak nie wie nic…. Nie analizuje zachowania dziecka pod kątem jego emocji, przyczyn jego postępowania, nie próbuje go poznać, dotrzeć do niego, przebić się przez mur dziecięcej frustracji, by wspólnie popracować nad wzajemną relacją.
Rodzice stosujący starą metodę kija i marchewki, zamiast skupić się nad przyczyną zachowania dziecka, skupiają się nad wymyśleniem kolejnego systemu stosowania kar i nagród. Podobnie postępują pracodawcy, którzy kuszą pracowników dodatkową premią za wykonanie powierzonego zadania, zamiast skupić się na budowie relacji między pracownikiem a firmą. Krótko mówiąc: pracodawca nie skupia się na budowie stabilnego systemu zatrudnienia oraz na kształtowaniu pozytywnych i uczciwych stosunków między poszczególnymi osobami w firmie, a na rzucaniu kości niezadowolonym pracownikom, w momencie kiedy czegoś od nich potrzebuje.
Wychowywanie bez kar i nagród
Wcześniej czy później nadejdzie taki moment, w którym nie będziecie wiedzieli jakie kary i nagrody nadal stosować, żeby w końcu zaczęły działać. Zorientujecie się, że zamiast współpracować z dzieckiem, ciągle licytujecie się o to, kto co dostanie za zrobienie określonej czynności. Przyjdzie moment, kiedy Wasze dziecko nauczy się perfekcyjnie zatajać przed Wami niewygodne dla siebie fakty, tylko po to by uniknąć spodziewanej kary. Niestety, ale zostaniecie postawieni pod ścianą i nie będziecie mieli pojęcia, co jeszcze możecie zrobić by w końcu ruszyć dalej 🙁
Nie wierzycie, że wychowywanie bez kar i nagród ma sens??
Jestem niemal pewna, że część z Was zupełnie się ze mną nie zgadza. Wiem, że możecie znajdować się jeszcze w szczęśliwym punkcie rodzicielstwa, kiedy szybki efekt stosowania kar i nagród łudzi Was swoją skutecznością i nie pozwala uwierzyć, że to co piszę jest prawdą. Wiem też, że prawdopodobnie sami byliście wychowywani za pomocą takich narzędzi i tym samym są one dla Was czymś naturalnym. Ja to wszystko nie tylko wiem, ja to również w pełni rozumiem, dlatego absolutnie nigdy nie oskarżam rodziców stosujących metodę kija i marchewki o złe intencje lub inne niecne pobudki.
Dlaczego więc piszę dla Was ten tekst?
Przede wszystkim dlatego, że znam rodziców nastolatków, którzy wyczerpali już całą pulę możliwości, kiedy to nie mają już wystarczająco silnych argumentów, żeby dotrzeć do swojego dziecka i przekonać go do zmiany postępowania. Znam rodziców, którzy bezradnie rozkładają ręce i mówią: ja nie wiem, co mogę jeszcze zrobić. Rodziców dla których nadszedł ten dzień, w którym ani kara, ani nagroda nie jest już wystarczająco straszna lub kusząca by przekonać dziecko do czegokolwiek.
Jestem pewna, że w Twoim najbliższym otoczeniu również znajdują się takie rodziny.
Rodziny, których relacja szwankuje, gdzie brak więzi między rodzeństwem, wzajemnego zaufania, szacunku, rozmowy i zrozumienia. Rodziny, które bardzo się kochają, a mimo wszystko zaczynają skakać sobie do gardła. Rodziny, którym czegoś brakuje, a za cholerę nie potrafią zrozumieć, jak mogą to coś odzyskać.
Na moim blogu będą pojawiać się teksty na temat wychowywania bez kar i nagród. Bardzo Was proszę przeczytajcie je. Postaram się pisać bardzo konkretnie, stosując przykłady umożliwiające Wam pełne zrozumienie wartości, jakie chce Wam przekazać. Jeśli uznacie, że to nie dla Was, to po prostu nie będziecie stosować zaproponowanych przeze mnie narzędzi. To będzie Wasz wybór. Dajmy sobie szansę na konstruktywną rozmowę. Czekam na Wasze sugestie, które możecie mi przekazać za pomocą komentarzy. Czekam na podzielenie się ze mną Waszym doświadczeniem. Nie po to by wojować o to, kto ma rację, ale po to by wspólnie wyruszyć w ciekawą podróż umożliwiającą nam wzajemne poznanie.